Czar prysł gdy usłyszałem kawałek promujący: Strenght To Carry On. Kompozycje nudną, nie wiem czemu wybraną na singiel. Brzmiącą trochę jak słaba kopia Dream Theater. Mam wrażenie, że to niedokończona wersja demo. Najgorsze zostawiłem na koniec: tragiczny, odpychający akcent.
Mimo obaw, postanowiłem przesłuchać cały album.
I znów porażka. Całość jest mniej więcej taka jak singiel. Nie mogę znieść angielszczyzny Skawińskiego i pozbyć się wrażenia, że zapatrzył się w Petrucciego. Nie ratują tego nawet znane osobistości jak Nergal czy Marek Napiórkowski, grający solówki w jednym z utworów. Do samej gry nie mogę się przyczepić, chociaż myślałem, że będzie więcej smaczków.
Płyta nie wnosząca nic w historię polskiej muzyki. Nie wróci już do mojego odtwarzacza. Szkoda, gdyż nazwisko naprawdę duże. Możliwe, że gdyby był to projekt instrumentalny dostałby lepszą recenzje. W tej chwili lepiej posłuchać Kombii.
- Ship of Fools
- New Better World
- Last Thing
- Me & My Guitar
- Return To Innocence
- Stratosphere
- Strength To Carry On
- 21-st Century Blues
- Over The Mountain
Nowa płyta - to już wiem, czemu go tak po telewizjach ostatnio nosiło.
OdpowiedzUsuńA co to za pomysł z tym angielskim? Przecież on nie jest w ogóle znany poza krajem, liczył na sprzedaż w stanach? :-D
OdpowiedzUsuńmoze mysli, ze po angielskiemu jest bardziej profesjonalnie
UsuńZ tym angielskim to faktycznie niezla jazda, juz w samym tytule:
OdpowiedzUsuń"Strenght To Carry On"